łzy się stały jak twarda warstwa
co krwią skrzepłą oczy zarasta
tak mnie z głową nakrywa rzeka
kul co przecina powietrze
to ostatnia jaka nas czeka
do przejścia granica jeszcze
szczątki skruchy pamięci szczątki
z obcojęzycznymi wrzaskami
nie zostało w myślach pamiątki
olbrzymieje we mnie niepamięć
seria w ludzi raz po raz bije
nieruchomy ten już nie żyje
z wolna teraz na rozkaz z góry
we krwi w dół schodzimy na miejsce
rozebrani do nagiej skóry
zastygamy na wąskiej ścieżce
z boku jakaś kobieta z synem
patrzę na nich dwoje i ginę