O tomiku
Jednym z przywilejów, jakich dostępuje pisarz, a zwłaszcza poeta, jest życie zwielokrotnione. W każdym wierszu może być kimś innym, stwarzając próbne wersje siebie, posyłając je w świat − tzn. wśród czytelników − i obserwując, jak sobie radzą. Takim konglomeratem tożsamości jest Maarten Inghels, który powołał nawet Międzynarodowe Stowarzyszenie Oficjalnych Sobowtorów Inghelsa. Poczynania tej menażerii bacznie obserwuje i relacjonuje nam z zaświatów w tekstach pisanych po swojej śmierci. Zawikłane? Przeciwnie: poeta w krzywym zwierciadle ukazuje nam świat, w którym każdy może być kim i czym chce, Baudrillardowską procesję symulakrów, piekło banału, koszmar dowolności i nierozróżnialności.