Laudacja dla Sinéad Morrisey
Europejskiej Poetki Wolności 2020

Sinéad Morrisey nadaje wolności nowe imię, niespodziewane – imię równowagi. Jest z Irlandii, kraju, który w godle narodowym ma poetycką harfę, i w którym przez wieki poeta-bard pełnił rolę równą królom. Był też wyłącznie mężczyzną. Jak pisała zmarła w tym roku Eavan Boland, „Poeta i kobieta nie rymują się w Irlandii”. Dzisiaj jest diametralnie inaczej, głos kobiet przemawia siłą odwagi, piękna i oryginalności. W Polsce dowiedzieliśmy się o tym m.in. z antologii „Sześć poetek irlandzkich”, przygotowanej i przetłumaczonej przez Jerzego Jarniewicza. Wtedy też po raz pierwszy poznaliśmy wiersze Sinéad Morrisey. A teraz zostaliśmy oczarowani tomem poezji z 2017 roku „O równowadze” (On Balance). Otwiera go wiersz „Milihelena”, z którego dowiadujemy się, że zwodowanie w Belfaście w 1911 roku „Titanica” zakończyło się powodzeniem również dzięki pięknu wielorybicy, bo to z niej był tran „rozmazany po całej pochylni”, po której ześlizgnął się potężny kadłub statku. Przekonana o niedostateczności samej technologii i pracy inżynieryjnej, poetka wymyśla „milihelenę”, nową jednostkę miary, oznaczającą ilość piękna niezbędnego by rzucona na wodę wielotonowa maszyneria „nie fiknęła na bok”. To, co postronnym obserwatorom wydawało się oczywiste, a więc zachowanie równowagi, w istocie wymagało olbrzymiego wysiłku i wiedzy zestrojonych z pięknem.

Wiersz „Minihelena” zachwyca także kunsztem przekładu Magdaleny Heydel. Dotyczy to wszystkich pozostałych utworów tego tomu. Sinéad Morrisey posiada imponującą wiedzę o świecie, który co rusz wypada z torów, podróżuje między odległymi kulturami i epokami, potrafi mówić językami różnych form poetyckich, w których pobrzmiewa zarówno fascynacja wyobraźnią ludową, jak i tajnikami wiedzy naukowej. Wszystko to wskazuje na bogactwo tej poezji, ale także stanowi nie lada wyzwanie dla pracy translatorskiej. Znakomity warsztat i ogromne doświadczenie w tłumaczeniu literatury angielskojęzycznej Magdaleny Heydel z pewnością dobrze przysłużyły się wspaniałemu przekładowi tomu „O równowadze”. Wydaje się jednak, że w grę wchodzi tutaj coś więcej. W tym wspólnym dziele dwóch kobiet wyczuwa się powinowactwo wyobraźni i pasji poznawczych, ludzkiej wrażliwości no to, co inne i poza-ludzkie. Jest wielką zasługą Magdaleny Heydel, że język tej poezji, głęboko zadomowiony w tradycji, ani na chwilę nie zamiera w historycznej sztuczności czy erudycyjnym nadmiarze, słowom nadając witalność jakby dopiero co rodziły się w języku.

Głos kobiet w poezji Sinéad  Morrisey, wyczulony na patriarchalizm i wykluczenie, nie zajmuje się sobą wyłącznie, szuka równowagi w głębokim wychyleniu poza siebie. W olśniewająco pięknym wierszu „Górnik” (Collier) odkrywamy, że czuły głos kobiety potrafi poprowadzić nas w takie zakamarki duszy ludzi „czarnych jak nietoperze”, do których żaden inny głos nie dotrze. Podobnie rzecz się ma ze średniowiecznym geniuszem Isma’ila al-Dżazariego, którego „Księgę o przemyślnych urządzeniach mechanicznych” otwieramy razem z poetką, by wsłuchać się w „tykanie rozmontowanych humanoidalnych automatów” i odkryć, że świat nadal jest „tauhid”, czyli jedynością Boga. Sięgająca dzieciństwa fascynacja poetki cyrkiem prowadzi nas w świat „ciał niemożliwych”, sztuką akrobacji uwolnionych z praw grawitacji, gdzie człowiek „wychyla się daleko poza jedyny / wymiar, w który wierzymy / & uchodzi z życiem” („W wielkim cyrku moskiewskim”). Człowiek Morrisey jest jak linoskoczek, który – by nie utracić równowagi – nie może stać na linie bez ruchu, dlatego nieustannie wychyla się to w jedną, to w drugą stronę, sięgając swoim geniuszem i pięknem swojej sztuki granic w innym przypadku – a więc wtedy, gdyby zrezygnował z poszukiwania równowagi – dla niego nieosiągalnych. Obraz ten nabiera szczególnej wymowy w Gdańsku, mieście, które dochowując wierności swoim wolnościowym tradycjom, razem z poetami z całej Europy poszukuje nowych, współczesnych odczytań słowa „eleuteria”, „freedom” czy „свабода”, by przywołać też jego białoruskie brzmienie, z którym dzisiaj szczególnie mocno się solidaryzujemy. Jakże dobrze rozumiemy tutaj w Gdańsku sytuację, w której nie można stanąć bez ruchu po wywalczeniu wolności, że wolność, tak jak równowaga, nie jest dana raz na zawsze, że bezruch w formie moralnej apatii, społecznej obojętności czy myślowego lenistwa sprowadzi na nas nowe formy zniewolenia. Jak mogliśmy uwierzyć, że wolność można oddzielić od solidarności, pozostawiając ją bez wychylenia ku innej i ku innemu? Sinéad Morrisey, Europejska Poetka Wolności, do żywego dotyka nas słowami z wiersza „Koło śmierci” (The Wheel of Death), które dzięki Magdalenie Heydel brzmią jakby zrodziły się w polszczyźnie:

…ale
dziś to ty! – celny,
samodzielny,
wolny –                       

oto nam udzielony
lekką ręką twój szalenie
osobliwy dar równowagi: poświęcenie
ostateczne, ofiara, wzajemne
związanie,
którego nie możemy
 rozerwać…

 

31.08.2020 / Gala rozdania Nagrody Literackiej Miasta Gdańska Europejski Poeta Wolności 2020
Fot. Bogna Kociumbas