Czytelnicy i krytycy bardzo szybko docenili eksperymentującą prozą i w poezji Agnė Žagrakalytė – od samego początku drogi twórczej autorka jest zapraszana do udziału w projektach prezentacjach literatury litewskiej poza granicami Litwy, jako wyróżniający się głos młodego pokolenia. O tym, jak odbierają poetkę czytelnicy, o czym pisze jako publicystka oraz jak się pracowało nad przekładem tej niezwykłej poezji w rozmowie z Adamem Pluszką opowiada Agnieszka Rembiałkowska.
Adam Pluszka: Agnė Žagrakalytė miała mocne wejście, dostała nagrodę za debiut jeszcze zanim ukazał się jej debiutancki tomik. Potem już było tylko lepiej?
Agnieszka Rembiałkowska: Na pewno żadna książka Agnė – a wydała ich dotąd sześć (albo siedem, jeśli wliczymy anglojęzyczną Artistic Cloning, wspólnie z Jonasem Zdanysem) – nie przeszła bez echa. Pierwsze wiersze opublikowała w 1996 roku w ogólnolitewskim magazynie „Moksleivis”, jako siedemnastolatka otrzymała nagrodę im. Liūnė Sutemy, przyznawaną utalentowanej literacko młodzieży, dwa lata później została laureatką konkursu Eilėraščiai per naktį (Wiersze Nocą), organizowanego tradycyjnie w ramach największego i najstarszego festiwalu poetyckiego na Litwie, czyli Wiosny Poezji. Za pierwszy tomik (Išteku, Wychodzę za mąż) otrzymała Nagrodę Młodego Jadźwinga, czyli prestiżową nagrodę za debiut książkowy, przyznawaną podczas festiwalu Jesień Poezji w Druskienikach, za drugi (Visa tiesa apie Alisą Meler, Cała prawda o Alicji Meler) – nagrodę im. Eleny Mezginaitė, czyli nagrodę „za najoryginalniejszą książkę” przedstawioną na festiwalu Zima Literacka w Poniewieżu. To znaczy, że przed trzydziestką, z dwoma tomikami w dorobku, Agnė zdążyła zostać laureatką wszystkich trzech najważniejszych litewskich literackich „pór roku”.
AP: Co było dalej?
AR: Kolejne dwie książki to zwrot w stronę prozy i eksperymenty na gatunkach literackich. Za wydaną w 2013 roku monumentalną, opartą na faktach (autorka gromadziła materiały przez kilka lat, m.in. w dziale rękopisów litewskiej BN i w archiwach KGB), bogatą w detale z epoki, realistyczną, przy tym zaskakująco „liryczną” sagę rodzinną-biografię Eigulio duktė: byla F 117 (Córka drwala: sprawa nr F/117) Agnė została uhonorowana trzema nagrodami: im. Jurgi Ivanauskaitė (bardzo ważna – „za swobodę, otwartość i odwagę wypowiedzi artystycznej”, wręczana podczas Wileńskich Targów Książki, autorom poniżej 45 roku życia, i tylko raz w życiu), im. Augustinasa Griciusa (za debiut prozatorski) i Patriotów (nagroda Litewskiego Stowarzyszenie Wydawców i Ministerstwa Obrony Narodowej za książkę, która przyczynia się do krzewienia wśród młodzieży postaw obywatelskich i patriotycznych). Rok później ukazała się Klara, czyli „komiks słowem”, „bande dessinée bez obrazków” – dotąd nie pozwala się łatwo zaszufladkować i budzi wśród krytyków lekką konsternację. Polscy czytelnicy mogą poznać fragmenty Klary w przekładzie Zuzanny Mrozikowej, opublikowane w „Tekstualiach”. Wreszcie dwa najnowsze zbiory poezji: Właśnie: – czyli litewska Książka Roku 2017 w kategorii poezja, uzyskała też nagrodę im. Vladasa Šlaitasa – oraz wydany w ubiegłym roku Bu bu itis. Alisa Meler išeina pro duris (Co co dzienność. Alicja Meler wychodzi przez drzwi) i świeżutka, bo z połowy czerwca 2020 roku, nagroda im. Antanasa Miškinisa.
AP: Jest głosem nowej generacji poetów?
AR: Od samego początku drogi twórczej Agnė jest zapraszana do udziału w projektach prezentacjach literatury litewskiej poza granicami Litwy – jako wyróżniający się głos młodego pokolenia. Krytyczka E. Drungytė sytuuje Agnė wśród awangardy „generacji intensywnej”, którą ma cechować urzeczownikowienie, ironia, sarkazm, igranie ze stylami specjalistycznymi, rwący się tok wypowiedzi, zaburzenia rytmu, świadomie niesubtelne gry fonetyczne. Przekłady wierszy Agnė są publikowane w antologiach anglojęzycznych, a ona sama brała udział w wielu festiwalach literackich, także w Polsce. Wiersze Agnė możemy czytać po polsku w „Arteriach”, „Tekstualiach”, „Borussii” i „Piśmie” dzięki tłumaczeniom Zuzanny Mrozikowej, Joanny Tabor, Aliny Kuzborskiej. Została też zaproszona na jesień 2020 roku do Wrocławia na festiwal „Silesius”, ale w świecie wokółpandemicznym plany zmieniają się jak w kalejdoskopie.
AP: Jak odbierają ją czytelnicy?
AR: O tym, że – niesforne, buzujące energią, a jednocześnie (auto)ironiczne i nienarcystyczne; pisane lekko, niby od niechcenia, ale oparte na solidnych badaniach źródłowych i wnikliwej obserwacji życia – utwory Agnė przemawiają nie tylko do krytyków i środowiska literackiego, ale też do „zwyczajnych czytelników”, świadczy na przykład pełen emocji odzew na powieść Córka drwala: sprawa nr F/117 (komentarze, listy, czytelnicy dzielący się własnymi historiami rodzinnymi – na Litwie za ZSRR o historiach rodzinnych milczano z obawy przed represjami, przed dziećmi ukrywano życiorysy rodziców i zwłaszcza dziadków), także popularność spektakli na motywach twórczości Agnė, np. Wszystkie jesteśmy Klarami poswolskiego Teatru Dramat lub Pogaduszki (nie)zadowolonych panien Teatru Ludowego w Rakiszkach. Agnė jest uważnie czytana przez litewskich poetów i – może zwłaszcza – poetki. Wstrząsający, szeroko dyskutowany, poświęcony wykorzystywaniu seksualnemu dziewczynek przez bliskich wiersz Vitaliji Pilipauskaitė-Butkienė Mažutytei (Dla maleńkiej) zaczyna się od cytatu z Agnė: „Czy naprawdę nie widzicie i nie słyszycie, jak strasznie milczą nasze najładniejsze i najgrzeczniejsze dziewczynki?”. Z kolei w zbiorze Właśnie: ciągle powraca motyw „ćwiczeń z siostrzeństwa”.
AP: Jakie tematy Agnė Žagrakalytė porusza w swojej publicystyce?
AR: Przeróżne: od literackich po bytowe, zwykle naraz. Przywołajmy kilka tytułów: Mama poetka, Wróżby i przesądy (o wywoływaniu rozmaitych duchów), Jak trzeba kochać tych mężczyzn, no dobrze, niezupełnie o tym (recenzja monografii Obce i swoje E. Kačkutė, w tle M. Darrieussecq). Publikowała m.in. w dwutygodniku „Šiaurės Atėnai” („Ateny Północy”) i na portalu „Bernardinai”, gdzie miała cotygodniową kolumnę; recenzowała poezję dla magazynu „Literatūra ir menas” („Literatura i Sztuka”). Obecnie dla prasy pisuje rzadziej, bo – jak mówi – ma wystarczające pole do działania w poezji (tam sobie pozwala na najwięcej) albo w prozie (gromadząc materiał do powieści, odurza się szczęściem odkrywania szczegółów czasu przeszłego).
Warto tu wspomnieć o udziale Agnė w życiu literackim w rolach innych niż poetki, prozaiczki, recenzentki czy felietonistki. W Brukseli odbywają się wieczory literatury litewskiej, które Agnė niekiedy moderuje (w ostatnim, majowym, poświęconym Matildzie Olkinaitė, odwołanym z powodu pandemii, miał wziąć udział Mindaugas Kvietkauskas, litewski badacz literatury, tłumacz i minister kultury). Do powstającej teraz na Litwie antologii przekładów europejskiej poezji dla dzieci Agnė tłumaczy Belgów – Maurice’a Carême’a i tegorocznego „narodowego poetę dla dzieci” Carla Noraca, a od ubiegłego roku do almanachów Jesieni Poezji w Druskienikach przygotowuje wraz z Edgarasem Platelisem przekłady belgijskiej poezji francuskojęzycznej.
AP: Czy to, że zostawiła Wilno na rzecz Brukseli, odcisnęło się w jej poezji?
AR: Chyba tylko w takim stopniu, w jakim nas wszystkich zmienia sceneria naszego życia codziennego. Na pewno wpływają jakoś (nie wprost) na twórczość Agnė kendō i iaidō, które zaczęła ćwiczyć w Brukseli, papugi okupujące podwórko przed jej domem, piesze albo rowerowe (albo hulajnożne, albo rolkowe:) wyprawy całej rodziny w belgijskie pejzaże, detale arcydzieł sztuki, głównie malarstwa i architektury, podpatrywane w muzeach, kościołach, galeriach, także na ulicach.
Styl myślenia i pisania Agnė od samego początku był wyjątkowy, tembr poetycki – intensywny i oryginalny, natychmiast rozpoznawalny. Pierwsze dwa tomy wierszy wydała, mieszkając na Litwie (była wtedy zatrudniona jednocześnie w trzech redakcjach). Podczas pisania pierwszej powieści pracowała w szkole. „Odkryte” w Belgii komiksy mogły wpłynąć na formę drugiej powieści. Do Właśnie: trafiły wiersze pisane w ciągu dziesięciu lat, odczytane na nowo w scalonej geografii:)
Zadałam Agnė pana pytanie. Odpowiedziała: „Nie łączy mnie więź z Wilnem, bo nie zdążyłam się tam zadomowić. A mieszkanie na stałe poza Litwą nie ma wpływu na moje odczuwanie języka choćby dlatego, że na co dzień mam wokół siebie trójkę Litwinów”. Agnė wychowała się w północnej Litwie, w regionie graniczącym z Łotwą. W Wilnie spędziła głównie okres studiów na Uniwersytecie Pedagogicznym, obecnie połączonym z kowieńskim Uniwersytetem Witolda Wielkiego. Do Brukseli przeniosła się z mężem i siedmiomiesięcznym synem, kiedy mąż dostał tam propozycję pracy, tam też urodziła im się córka. (Agnė mówi, że w młodości, kiedy całym majątkiem człowieka jest malutkie dziecko i patelnia, wszystko wydaje się proste). To pytanie często zresztą powraca w wywiadach. Zacytuję wypowiedź Agnė dla popularnego magazynu „Žmonės”: „Mój styl życia jest nierozerwalnie związany z twórczością i nie zależy od miejsca zamieszkania. Jeśli tworząc, odczuwam brak bodźców, mogę dostymulować się myciem okien albo jakimiś wymyślnymi wypiekami. Kto chce napisać grubą, poważną i «czytalną» książkę, nie ma wyjścia, musi pracować «od do». Kiedy piszę powieść i mam już zgromadzony materiał, fabuła się klei, jest pomysł na finał, szkice dialogów – piszę od siódmej rano do czwartej po południu, potem szybko montuję jakiś obiad i pędzę odebrać dzieci ze szkolnego autobusu. Życie, które sama sobie wybrałam, to ani wyzwanie, ani inspiracja. Nie nazywam siebie «emigrantką». Kiedy jestem zmuszona do wskazania jakiejś etykietki, wybieram «repatriantkę» albo «ekspatkę». Co roku co najmniej dwa miesiące spędzamy z dziećmi na wsi na Litwie. Dzieci są Litwinami, w domu i w szkole najczęściej mówią po litewsku. W mieście – po francusku i po angielsku. Syn zaczął uczyć się łaciny. Wszyscy mamy plany na przyszłość związane z Litwą”.
AP: Jak rozumiem, nie musiała się pani zastanawiać, kogo zgłosić do konkursu?
Aż tak łatwo nie było, Litwa nie bez powodu jest nazywana „krajem poetów”… Zabawne: łatwiej określić, czym poezja Agnė nie jest. Albo: czym jest, ale… Wydawca podsumowuje: w zbiorze Właśnie: Agnė rozgrywa stereotypy związane z kobietami i twórczością kobiet. Owszem, tylko że to kobiecość, która jest po prostu jednym z kształtów człowieczeństwa, samej Agnė to zaszufladkowanie już chyba trochę się sprzykrzyło. Mężczyzn w jej wierszach też nie brakuje, a kobiety szanuje i lubi, fascynują ją i stara się je zrozumieć. Przy tym mówi przekornie, że kobiet nie trzeba rozumieć, trzeba je kochać; żartuje z siebie, że jest heteroseksualną, szczęśliwie zamężną lesbijką.
AR: Na to zwracali uwagę krytycy?
Na to i że to poezja sensualna, pisana ciałem, zasilana energią z materii. Oczywiście, ale przecież nie raport z anatomii i fizjologii; mózg też jest częścią ciała, to on przetwarza sensacje zmysłowe. Że emocjonalna, żywiołowa, figlarna, z wyrazistym „ja”… – tak, ale nie bezrefleksyjna ani ekshibicjonistyczna! W wywiadach Agnė jako autorka dystansuje się od podmiotki, jakby wołała do świata „sprawdzam!” za pomocą jakiejś roli („wolę wymyślić inną siebie i mówić głosem tej innej – albo tego innego”). Litewskie wydanie Właśnie: ma na skrzydełku anotację poetki: „Bardzo się starałam nie pisać tej książki. / Przecież teraz, jako autorka pięciu dzieł, / mogłabym już co nieco światu objawić! / Ale wolno mi też nic nie wyjawiać. / Jak dobrze”. Cichy finał wiersza piękna ze sławną jak rynny miedziane traktuję poważnie: „wsłuchaj się w moje serce: / tresurę spokoju przeszło”.
AP: Jak się pani tłumaczyło te wiersze?
AR: Pod względem techniki poetyckiej mamy tu do czynienia z czystą asocjacyjnością, pod względem stylu – z kompresją, skrótem, na przełaj przez składnię potoczną, berka z kanonami (w końcu poetka jest praktykującą filolożką), leksykalny miszmasz, mosty fonetyczne i skaczący puls. Precyzja bez patosu i namaszczenia, zawsze między żartem a serio, pozornie niefrasobliwie, jakby pisało się samo. Czytelnik (czy tłumacz) nie widzi drogowskazów do tego skrótu: musi uruchomić wyobraźnię, inaczej trop skojarzeń się nie ujawni, zostanie tylko wrażenie biegu. Wiersze Agnė to bezpośredni transfer z mózgu do mózgu, bez objaśnień, bez ułatwień, bez prób przypodobania się komukolwiek. Jest w tym jakieś ogromne zaufanie do odbiorcy, dojrzałość, powiew wolności: ja mogę się we wszystko wmyślić i wszystko pokazać, ale nie muszę, jeśli nie chcę; ty nie musisz wszystkiego zobaczyć, ale możesz, jeśli zechcesz. Na pewno jest to poezja szczęścia z wyboru (czyli tego trudniejszego), a nie lamentu – „pragnę, więc jestem”.
Wie pan, tłumaczenie odczuwam trochę jak tańczenie choreografii stworzonej dla organizmu o odmiennej konstrukcji. W skrajnych przypadkach – lot trzmiela w wykonaniu płetwala albo jezioro łabędzie na dwie rosiczki. Był czas, kiedy zamiast z wdziękiem dygnąć po finałowym pas, zamarłam sparaliżowana. Z gotowym przekładem Właśnie: w laptopie i zwątpieniem w głowie: co ja tańczę?
AP: Przed jakimi stanęła pani wyzwaniami?
AR: Co do rozterek, to opowieść o szukaniu stylów, uszczelnianiu wyrażeń, regulacjach tempa trwałaby zbyt długo. Powiem o czymś łatwiejszym. Zastanawiałam się, czy objaśniać konteksty kulturowe. W pierwszych wersjach zachłyśniętego wiersza, czyli Od słońca oszaleć od księżyca, próbowałam wyretuszować dość ryzykowne po polsku zestawienie kobiety i rury, brnęłam w piszczałki i organy, w tuby, inne tunele anatomiczno-kanalizacyjno-muzyczne – tymczasem ściółką dla tej metafory była Métaphysique des tubes Amélie Nothomb. Skoro mamy Metafizykę rur (przekład Barbary Grzegorzewskiej), to spróbujmy te rury „odczarować”! W najbardziej sfabularyzowanych Kronikach lutego G.K. – czyli poetka Giedrė Kazlauskaitė, obecnie naczelna „Aten Północy” – wraz z „ja” tkwią w „jawnych mechanizmach zmowy”, czyli w legendarnym klubie Suokalbis (spisek, zmowa) w wileńskiej siedzibie Związku Pisarzy Litwy; epizod z Irvinga rzuca światło na nocną eskapadę literacką. Wiersz Krucho z tym kowbojem Agnė recytowała na otwarciu zaprojektowanego przez D. Libeskinda wileńskiego MO (muzeum sztuki nowoczesnej), do muzyki zespołu The Station (obecnie Sinstation) – świadomość tego nieco zmienia wyobrażenia o rytmie. W wierszu piękna ze sławną jak rynny miedziane oprócz skądinąd fascynującego wątku rynien (założę się, że niewielu z nas na co dzień je kontempluje) pojawiają się trzy pary kobiet: fotografka Charlotte Rudolph z tancerką Gret Paluccą, „ja” i „ty” w pędzie na skuterze, wreszcie jodła z osiką, czyli zamienione w drzewa matka i córka z baśni Eglė (Jegla) królowa węży, którą zna każde litewskie dziecko (a także niektóre dzieci w północno-wschodniej Polski). Można wiersz czytać bez znajomości tej baśni, ale wypadnie jedno ogniwo z łańcucha skojarzeń. Mimo to przypisów nie ma (w całym tomie wyjątkiem od tej reguły są nazwiska dwojga literatów litewskich, żeby czytania nie opóźniało googlowanie).
Transfer to transfer, wyobraźnia obywa się bez przypisów. Kiedy zobaczyłam okładkę Właśnie:, kiedy w recenzji Małgorzaty Lebdy przeczytałam o metaforach „pracujących w wyobraźni czytelnika do momentu, kiedy staną się możliwe”, zrobiło mi się lżej, poczułam, że i po polsku transfer ma szansę zadziałać.
___
Agnieszka Rembiałkowska (ur. w 1980 r.) – absolwentka filologii bałtyckiej na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje jako wykładowczyni w Zakładzie Bałtystyki na Wydziale Polonistyki UW. Członkini Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. Lubi słowa, woli myśleć niż pisać. Przekłady literackie z języka litewskiego publikuje od 2005 r. Laureatka nagrody festiwalu Poezijos pavasaris (Wiosna Poezji) za przekłady poezji litewskiej na język polski (2018). Tłumaczyła wiersze Vladasa Braziūnasa, Rasy Čergelienė, Nijolė Daujotytė, Sigitasa Gedy, Dainiusa Gintalasa, Birutė Jonuškaitė, Antanasa A. Jonynasa, Eleny Karnauskaitė, Aušry Kaziliūnaitė, Giedrė Kazlauskaitė, Jonasa Liniauskasa i Agnė Žagrakalytė.
Adam Pluszka (ur. 1976) – poeta, prozaik, tłumacz, redaktor, krytyk literacki i filmowy. Autor kilku tomów wierszy oraz prozy. Za ostatni tom poetycki Zestaw do besztań (WBPiCAK, Poznań 2014) nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia oraz Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius”. Autor książki Wte i wewte. Z tłumaczami o przekładach (Gdańsk 2016).. Redaktor prowadzący w Wydawnictwie Marginesy. Maratończyk i ultramaratończyk. Mieszka w Warszawie z żoną i trzema kotami.