Tekst Michała Sowińskiego zatytułowany „Mogę o tym powiedzieć” ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” (maj 2022) i opowiada o znaczeniu poezji tegorocznych laureatek Nagrody Europejski Poeta Wolności. Zapraszamy do lektury.


Już od 12 lat gdańska nagroda Europejski Poeta Wolności wyróżnia poetów i poetki, którzy poprzez swoje wiersze opowiadają o fundamentalnych wartościach naszego świata. Choć pojawia się tu nazwa kontynentu, nie o geografię tu chodzi, ale o wspólnotę, którą zachodni świat na różne sposoby buduje od wielu dekad. W tym projekcie szczególną rolę mają do odegrania właśnie poeci i poetki, bo to oni posiadają tę szczególną zdolność opisywania naszej rzeczywistości i jednoczesnego poszerzania jej granic. W ten sposób możemy zobaczyć więcej – czasem są to rzeczy zachwycające albo intrygujące, kiedy indziej przerażające, na opisanie których brakuje słów w naszych słownikach.

A powinny się one tam znaleźć. W ostatnich miesiącach często słyszymy: „to niewyobrażalne” albo „tego nie sposób opisać”. To normalna reakcja w obliczu skali okrucieństwa, z którym wszystkim Europejczykom przyszło się zmierzyć. Musimy jednak jak najszybciej otrząsnąć się z szoku i zacząć szukać nowych języków opisu tego, co jeszcze niedawno było właśnie poza naszą wyobraźnią.

Z pomocą, jak to już bywało wielokrotnie w przeszłości, przychodzą nam wiersze. Kilkadziesiąt lat temu europejscy intelektualiści pytali, czy, po komorach gazowych i obozach koncentracyjnych, jest jeszcze możliwa poezja. I wielu w pierwszym odruchu odpowiedziało, że nie, że to już bez sensu, że jakiekolwiek ujęcie tego, co się wydarzyło, przekracza możliwości literatury. Na szczęście nie mieli racji – mordercom nie udało się zatrzeć śladów swoich zbrodni.

W tym roku pierwszy raz w historii nagrody tytuł Europejskiego Poety Wolności przyznano aż dwóm poetkom: Ukraince Mariannie Kijanowskiej za tom „Babi Jar. Na głosy” (w tłumaczeniu Adama Pomorskiego) oraz Albance Luljecie Lleshanaku za tom „Woda i węgiel” (w tłumaczeniu Doroty Horodyskiej). Jury nie miało wątpliwości, że to właśnie te dwa zbiory zasłużyły na wyróżnienie. I to nie tylko ze względu na ich szczególne walory literackie, ale również dlatego, że obie autorki – oczywiście każda w swoim idiomie – potrafiły w tak przejmujący sposób opowiedzieć o ludzkim cierpieniu i pogardzie wobec jednostkowego doświadczenia.

Lleshanaku w tytułowym wierszu mówi: „Woda i węgiel. Mierzalne. / Ważą ciebie, kiedy się rodzisz, mierzą twoją długość i bicie serca, / zamykają i stemplują pępkiem jak ołowianą pieczęcią – / nie masz już władzy nad sobą!”, a to tylko preludium do długiej i bolesnej opowieści o odzyskiwaniu wolności w świecie szczególnie naznaczonym totalitarystyczną dehumanizacją. Z kolei Kijanowska, jakby w odpowiedzi na te słowa, zaczyna jeden z wierszy, który relacjonuje traumę holocaustu rezonującą w kolejnych pokoleniach, w ten sposób: „dopiero teraz mogę o tym powiedzieć”. Fraza ta powtarza się w tym utworze jeszcze dziesięć razy. I to właśnie w tym gorzkim refrenie – jakby nabieraniu oddechu przed kolejnymi wersami – da się usłyszeć dźwięk nadziei. Że jednak da się o tym powiedzieć.