Po autorskiej Fjace (2023), książce opowiadającej społeczno-kulturowe zawiłości współczesnej Chorwacji i kilku świetnych tłumaczeniach prozy krajów pojugosłowiańskich Aleksandra Wojtaszek na przekładowy warsztat wzięła poezję. Wśród pozycji nominowanych do Nagrody EPW znalazł się zaproponowany przez nią przekład tomu Okres ochronny. Moniki Herceg. Kim jest ta młoda chorwacka poetka? Jak kształtowała się jej literacka droga? I w końcu, jak jej twórczość wpisuje się w szerszy kontekst powojennej (literatury) Chorwacji? Zachęcamy do przeczytania wywiadu, który Michał Sowiński przeprowadził z Aleksandrą Wojtaszek. I przypominamy, że Okres ochronny. – tom o doświadczeniach i doświadczaniu kobiecości – już wkrótce ukaże się w serii Europejski Poeta Wolności – Nominacje.
MICHAŁ SOWIŃSKI: Kim jest Monika Herceg?
ALEKSANDRA WOJTASZEK: Choć ma zaledwie 33 lata, jest uważana za jeden z najważniejszych i najbardziej wyrazistych poetyckich głosów w Chorwacji, była też wielokrotnie nagradzana. Pisze także dramaty i opowiadania, jest redaktorką w dużym chorwackim wydawnictwie, organizuje spotkania poświęcone literaturze, a więc jest na różne sposoby obecna w polu literackim. Jednocześnie jej biografia, której echa odnajdujemy w samej poezji, jest dość wyjątkowa: wychowała się w małej wsi, doświadczyła także wojennego uchodźstwa. Z wykształcenia jest z fizyczką, co widać czasem w jej oryginalnych metaforach, czerpiących z języka nauk ścisłych. Do tego jest aktywistką, przede wszystkim na rzecz równouprawnienia płci, a także w obronie praw uchodźców.
To też widać w jej poezji?
Te elementy oczywiście do niej przenikają, nie ma tu jednak ideologii ani polityki tożsamości. Chodzi bardziej o ich dekonstrukcję, analizę – pokazanie, jak na poziomie samej semantyki oraz osobistych i zbiorowych mitów wpadamy w pułapki myślowe. Herceg realizuje swoje zaangażowanie na poziomie języka, poprzez system przemieszczeń i metafor, choć całość oczywiście pozostaje polityczna.
Jakie miejsce zajmuje w chorwackiej poezji?
Monika jest poetką wyjątkową również dlatego, że nieustannie się rozwija: każdy z jej trzech tomów to zamknięta całość, odmienna od poprzednich na poziomie treści i stylu. Pierwszy zbiór, najbardziej autobiograficzny, tematycznie zogniskowany jest wokół dorastania na wsi. Prowincjonalność i bliskość świata natury mają tu ogromne znaczenie. Tom przesycony jest zwierzęco-roślinną metaforyką, a światy ludzi i przyrody są ukazane jako organicznie połączone i w wielu aspektach analogiczne. W tym świecie najważniejsza jest śmierć, będąca naturalnym elementem życia, który powoduje, że wracamy na „współrzędne początkowe”, jak mówi sam tytuł zbioru. Wiejskość nigdy nie zajmowała ważnego miejsca w chorwackiej kulturze. Jednak od kilku lat obserwuję wyraźny odwrót od miasta i skierowanie uwagi w stronę prowincji, choćby u takich pisarzy jak Kristian Novak czy Damir Karakaš. W tym chorwackim „zwrocie wiejskim” twórczość Herceg zajmuje z pewnością ważne miejsce.
A nominowany do Nagrody EPW tom Okres ochronny?
Tu blisko do poetyki herstory, refleksji nad tym, jak kształtuje się autentyczne kobiece doświadczenie. Bohaterkami jej wierszy są zapomniane naukowczynie, postaci z mitów, tradycji chrześcijańskiej czy (pop)kultury, ale także ofiary przemocy domowej czy seksualnej – uchodźczynie, kobiety umierające na skutek źle wykonanej aborcji. Herceg tematyzuje także swoje doświadczenie bycia poetką i przywołuje wielkie patronki: Szymborską, Cwietajewą czy Plath. Ale ja widzę jeszcze jedno ważne podobieństwo: do chorwackiej poetki Dorty Jagić, zdobywczyni nagrody Europejski Poeta Wolności w 2014 roku. U obu poetek występuje podobna wrażliwość i ostrość spojrzenia, które nie pozwala im przejść obojętnie nad rażącą niesprawiedliwością społeczną. Co ciekawe, obie otrzymały w tym samym czasie najważniejszą chorwacką nagrodę poetycką Goran – Jagić za całokształt twórczości, Herceg dla najlepszej młodej poetki.
O Polsce mówi się, że jest krajem poezji – a Chorwacja?
W ostatnich latach w chorwackiej poezji pojawiło się kilka bardzo interesujących i wyrazistych głosów poetyckich. Oprócz Moniki Herceg to m.in. Goran Čolakhodžić, Martina Vidaić czy Darko Šeparović, a więc ludzie urodzeni na przełomie lat 80. i 90. Trudno jednak nazwać ich pokoleniem literackim, bo, owszem, mamy tu wspólnotę doświadczeń historycznych, ale już nie pomysłów literackich. W Chorwacji od II wojny światowej do lat 90. w każdej dekadzie istniało czasopismo, wokół którego skupiali się twórcy połączeni analogicznym postrzeganiem roli literatury i pewnymi zbieżnościami w poetyce. Choćby w latach 80. czasopismo „Quorum” zgromadziło młodych postmodernistów, którzy nadawali ton ówczesnemu życiu literackiemu.
Wojna wszystko zmieniła?
Lata 90. to przede wszystkim mocny zwrot w stronę referencyjności czy też etycznego i przedstawieniowego porządku sztuki, gdybyśmy chcieli się posłużyć językiem Ranciera. Nie powstało już jednak jednolite pokolenie twórców. Zmiana, która się wówczas dokonała to nie tylko efekt wojny, ale także przemian ustrojowych oraz świadomości marginalizacji na mapie Europy. Chorwacka poezja od lat 60. traciła swój status, nawet w samym polu literackim nie cieszyła się szczególną estymą – koniec wieku to czas dominacji prozy, szczególnie krótkich form. Wybuch wojny, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi, wydawał się szansą na trzymanie ręki na pulsie historii. To banalne, ale wiersz napisać można w ciągu jednej nocy, w przeciwieństwie do powieści. Powstawała więc natchniona patriotycznie liryka wojenna, która ukazała się po polsku w antologii W tej strasznej chwili (1996).
Czyli musiało być bezpośrednie zaangażowanie?
W latach 90. wszystko, co pachniało eskapizmem, było niemile widziane, więc także poezja zaczęła dryfować w tę stronę. Wielu poetów postanowiło pisać komunikatywnie, jak najbardziej zrozumiale, ograniczając środki stylistyczne, a stawiając na narracyjność. To poezja, dla której istotna była opozycja: „silna” rzeczywistość i słaby podmiot albo fenomenologia codzienności i neoegzystencjalizm. Z poezją wojenną łączy ją czytelność, nieskomplikowane metafory i odwoływanie się do dzielonej z czytelnikiem rzeczywistości. Wraz z upływem czasu coraz częściej wskazywano jednak, że nadmiar konkretności i brak abstrakcji pozbawiają tę literaturę samej literackości. Oczywiście równolegle tworzyli wybitni poeci o własnym wyrazistym stylu, jak choćby zmarły dwa lata temu Tonko Maroević, bardzo erudycyjny, z wyobraźnią zakorzenioną w najlepszej tradycji Śródziemnomorza. Dzisiaj mam wrażenie, że nowe pokolenie młodych poetów bierze to, co najlepsze z różnych nurtów. Są bardzo samoświadomi, ich poezja jest daleka od hermetyczności, a jednak wysoce symboliczna, intertekstualna. Chętnie czerpią z własnych biografii, ale potrafią też zuniwersalizować te doświadczenie, podważyć własną pozycję. A przede wszystkim są bardzo zainteresowani światem. Zamykanie się w literackiej wieży z kości słoniowej przestało być dopuszczalne, a nawet możliwe.
Wojna w poezji Herceg jest mocno obecna, mimo że nie może jej dobrze pamiętać.
Wojna to jej najwcześniejsze wspomnienie. Wraz z rodziną jako roczne dziecko musiała uciekać z domu, który znajdował się w mieszanym etnicznie regionie, gdzie doszło do bezpośrednich walk. Sąsiadka z serbskiej wsi dała rodzinie poetki znać, że nadciąga wojsko. Zabrali kilka rzeczy, wsiedli na traktor i uciekli. Wrócili dopiero dziesięć lat później, kiedy udało się odnowić dom i gospodarstwo. Ojciec Moniki brał bezpośredni udział w walkach o niepodległość Chorwacji, w efekcie cierpiał na zespół stresu pourazowego. Podobne wspomnienia, choć może nie zawsze aż tak dramatyczne, ma wielu jej (i moich…) rówieśników – wojna jest czymś, co ich ukształtowało.
Tak jak resztę społeczeństwa?
Dla współczesnej Chorwacji wojna, nazywana tam „ojczyźnianą”, stanowi fundament niepodległości, a więc jest w dyskursie publicznym bardzo mocno obecna i przedstawiana wyłącznie w pozytywnym świetle. Literatura próbuje z kolei rozbić ten pełen samozadowolenia obraz wojny zwycięskiej i słusznej, pokazując jej moralne i społeczne koszty.
W ciągu tych trzech dekad zmienił się sposób pisania o wojnie?
Dziś wojna rzadko występuje w centrum opowieści, stanowi raczej rodzaj tła, ale takiego, które wpływa na cały obraz. Inna chorwacka poetka, rówieśniczka Moniki, Tihana Gambiraža, pisze w wierszu zatytułowanym Wojenna piosenka: „Nigdy nie pisałam o wojnie // góra wers, drzemiący w tkance jak komórka rakowa// bałam się, że jeśli zacznę, rozrośnie się, rozszerzy, zostanie tematem // a dla mnie wojna nigdy nie była tematem // chciałam się urodzić gdzieś daleko”. Dopóki do głosu nie dojdzie pokolenie urodzone już po wojnie, od tego tematu nie ma ucieczki. A nawet wówczas trzeba się będzie zapewne zmierzyć z dziedziczoną traumą.
To też bardzo feministyczna poezja.
Wątki i tematy związane z kobiecym doświadczeniem istnieją w chorwackiej poezji od dawna, na przykład już u Vesny Parun, jednej z najwybitniejszych chorwackich poetek, urodzonej tuż po I wojnie światowej. W latach 80. pisarki takie jak Dubravka Ugrešić czy Slavenka Drakulić bardzo chętnie posługiwały się językiem feminizmu – jedna z najciekawszych powieści Ugrešić to Stefcia Ćwiek w szponach życia, gdzie twórczo rozwija koncepcję literatury kobiecej jako tkaniny, w nawiązaniu do arachnologii Nancy Miller.
A dziś?
Dla współczesnych młodych poetek sprzeciw wobec patriarchatu to oczywisty punkt wyjścia. W przypadku Herceg możemy mówić o ekofeminizmie, który dostrzega podobieństwo – i to na poziomie dosłownym, jak i symbolicznym – przemocy mężczyzn wobec kobiet i gwałtu zadawanego przez człowieka naturze. To radykalna koncepcja, bo domaga się rozmontowania istniejącego w zachodniej kulturze dualizmu. W naszym myśleniu o świecie głęboko zakorzenione są hierarchie wartości, w ramach których męskość i wszystkie łączone z nią kategorie, takie jak rozum, siła czy racjonalność, zawsze będą ustawione wyżej niż to, co kobiece, dziecięce, zwierzęce, a więc pasywność, cielesność czy emocjonalność.
Na co dzień zajmujesz się tłumaczeniem bardziej użytkowym – skąd pomysł na poezję?
Często tłumaczę ustnie, bo to mi daje coś, czego literatura nie może – zastrzyk adrenaliny i pieniędzy [śmiech]. Długo myślałam, że poezję mogą tłumaczyć tylko poeci, ale poezja uparcie ciągnęła mnie za rękaw. W Jugosławii zainteresowanie wybitnymi polskimi poetami, przede wszystkim Miłoszem, Herbertem, Szymborską i Zagajewskim, trwa właściwie od lat 70. Skoro mamy tam opinię kraju poezji, redaktorzy chętnie sprawdzają, co w nowej polskiej liryce piszczy, dlatego swoje pierwsze wiersze tłumaczyłam z polskiego na chorwacki/serbski/bośniacki. Potem dla 8. arkusza „Odry” przygotowałam wybór poezji z krajów byłej Jugosławii. Odkryłam wtedy całe pokolenie świetnych poetek z roczników dziewięćdziesiątych, a więc dziewczyn w moim wieku, z którymi łączą mnie liczne doświadczenia, nie tylko generacyjne, ale też na przykład dorastania na wsi. Wśród nich była właśnie moja ulubiona Monika Herceg, ale też Serbka Radmila Petrović, której tom wierszy Moja mama wie, co się wyprawia w miastach ukaże się po polsku w tym roku. Oczywiście ta kwestia identyfikacji z autorem nie jest niezbędna w tłumaczeniu literatury, ale mnie pomogła zrozumieć, że chcę, aby ta poezja pojawiła się w polszczyźnie.
Na koniec pytania o trzy słowa składające się na nazwę Nagrody. Jak Herceg rozumie europejskość?
Dla niej to przede wszystkim próba dotarcia do fundamentów naszej kultury i poddania ich krytycznemu namysłowi. To nie przypadek, że w jej wierszach wielokrotnie dyskutują ze sobą Maryja i Wenus. Jeden z jej wierszy nosi tytuł Europa nigdy nie mówi o doznanej przemocy –mitologiczna postać porwana przez Zeusa oraz kontynent oddzielony drutem kolczastym od próbujących się do niego przedostać uchodźców tworzą tu jeden poetycki obraz, który wzywa nas wszystkich do odpowiedzialności.
A bycie poetką?
W poezji Herceg gra o najwyższe stawki. Nawet jeśli, jak pisze, naiwna jest wiara, że „słowa mogą wypełnić dziecięcy głód lub pusty pokój”, jej liryka usiłuje być „schronieniem dla kobiet”. Kobieta to w tym wypadku metonimia, chodzi bowiem o każdego, kto tego schronienia potrzebuje. W epoce kryzysu klimatycznego i uchodźczego oraz bolączek późnego kapitalizmu poezja, która zmusza nas do przemyślenia i przeformułowania naszych stanowisk, to kwestia życia i śmierci. Nie tylko w wymiarze społecznym, ale także osobistym. Bo jak deklaruje podmiot liryczny, alter ego poetki: „Chcę umrzeć od poezji / albo wiedzy / Niech będzie radioaktywna / i niech się przenosi na córki / z pokolenia na pokolenie / jak rana pierwszego upadku”. Uprzedzając twoje kolejne pytanie – stąd już tylko krok do wolności, która u Herceg sprzęgnięta jest z odpowiedzialnością za innych. Prawdziwa wolność może zaistnieć tylko wówczas, kiedy „okres ochronny”, jak głosi tytuł tomu, obejmie wszystkie „głuche i niedożywione sarny”. O to walczą poetki, które „czasem przy kuchni, dzieciach, żelazku, kocie zapominają oddychać”, ale mimo to nie składają broni.
Rozmawiał Michał Sowiński