De weg van alle boeken
Ik had vandaag een nieuwe pen gekocht
en zeven keer schreef ik mijn naam.
Toen moest ik huilen. God, wat huilde ik.
Ik dacht: iets scheefs verkankert mijn gedicht.
Ik zag mijn schrijfhand en ik wist.
Wat ik gedaan heb, ja – en wat ik doe.
Mijn schrijfhand is aan roken toe.
De angst. De witte wimpers van de angst
dat ik mijn leven heb verschreven.
Ik wil de hemel en ik wil de straat,
ik wil in zestigduizend hoofden ruisen
en iedereen een tand uitslaan
voor ik de weg van alle boeken ga
en roemloos bij De Slegte sta.
Szlak wszystkich książek
Kupiłem sobie dzisiaj nowe pióro
i siedem razy napisałem swoje imię.
Wtedy się rozpłakałem. Boże, jak płakałem.
Myślałem: coś krzywego paskudzi mój wiersz.
Ujrzałem swoją dłoń piszącą i wiedziałem.
Co ja zrobiłem, tak – i co ja robię.
Czas już na papierosa dla piszącej dłoni.
Strach. Rzęsy robią się białe ze strachu,
że swoje życie całkiem wypisałem
jak nabój z atramentem. Pragnę nieba,
chcę ulicy, chcę szumieć w sześćdziesięciu
tysiącach głów i każdej obić gębę,
zanim podążę szlakiem wszystkich książek
i nikomu nieznany będę stał w Biedronce.