mogłyby tu być setki ulic ale ulic nie ma
iwan mówi: to miejsce popatrz to istna wieża babel
ale to nie mowa się nam pomieszała tylko milczenie i kości
chociaż niektóre się nie pomieszały
ja ze swoimi z trzydziestego trzeciego
ty ze swoimi z czterdziestego pierwszego byliście tu nowi
a tamta baba to już stare próchno ta młoda doszła później
one tu z boku same sobie no prawdę mówiąc nie całkiem same
ale jak to gdzieś kiedyś bywało ludzie z przysiółka
jak się już nie bardzo zważa gdzie swoi gdzie obcy wszyscy pamiętają
a kiedy lód schodzi ta młoda unosi się nad roztopem
na skrzydłach własnej pamięci nie takiej jak twoja i moja
w białej haftowanej koszuli jak tamte
co migały nad wagonami towarowymi gęgały wołały
dusze przymarzłe do drzewa podłogi zgliszcza w chustkach w kaszkietach
jest tylko trochę od nas młodsza i bez kuli w głowie
bez kuli w sercu bez gliny pod językiem oj jaryna jaryna