Uchyliłam drzwi
i zobaczyłam niepościelone łóżko
poustawiane na podłodze książki
okrągły stół i siebie plecami
zielony wazon czerwony termos
żółtą łatkę na zasłonie
zobaczyłam Bogurodzicę z dzieciątkiem
kopię tej szesnastowiecznej świecę łojową
wypaloną do połowy fotel
zawalony książkami i gazetami
fosforyzujący w ciemności kurz
pozłacane litery na grzbietach
opasłych słowników są niczym księżyce
i podeszłam by je pogłaskać
i zrozumiałam że wracam oraz
że wolność to pokój na wynajem
w którym wreszcie jestem u siebie